No wiec wlasnie...
No wiec wlasnie...
Myślę, że torturą dla dziecka nie jest wcale błyskanie lampą w oczy a raczej zdjęcie jakie zrobił ten "pstrykacz"ewentualnie"obsługiwacz spustu migawki"
Oko plus aparat - dobrana para.
sprzęt do generowania, rozpraszania, skupiania i rejestrowania świat(ł)a.....
Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?
Cham się uprze i mu daj. No skąd ja wezmę, jak nie mam!
Moim zdaniem to co on robił to przegięcie i dlatego o tym napisałem. Warunki były na tyle dobre ze ja robiłem 35tka na iso 200 przy f/1,4 na 1/100s przy świetle zastanym. On miał jakiegoś niskiego nikona chyba 5100 ale mógł podbić iso i nie błysnąć.
Na jakich zasadach funkcjonuję ta branża szpitalna...
Gdy urodziły się moje dwie córki (mam bliźniaczki) udałem się z aparatem do sali "widzeń" . Dodam, bez lampy, z jasną stałką, żeby nie drażnić dzieci i personelu.
Chciałem koniecznie zrobić to pierwsze zdjęcie, w dniu narodzin.
Ustawiłem wszystko wcześniej, podszedłem do łóżeczka i chciałem zrobić 2-3 szybkie strzały. W tym momencie podbiegła (!) do mnie pielęgniarka i stwierdziła, że zdjęć robić nie wolno. Zapytałem, dlaczego, przecież nie używam lampy i fotografuję swoje córki. Odpowiedziała, że może inni rodzice nie życzą sobie robienia zdjęć w sali, a poza tym to skąd ona może wiedzieć, czy ja robię zdjęcia swoich dzieci, a może cudzych. Ręce mi opadły, bo oprócz dwóch moich córek na sali leżało jeszcze jedno dziecko, samo, bez rodziców. Trudno zatem było się pomylić...
Sprawa wyjaśniła się następnego dnia, gdy do sali, w której leżała moja żona (sama), wparowała Pani z jakimś Nikonem i zaproponowała sesję....
Biegam, bo lubię
W takim przypadku ja bym złożył skargę do dyrektora. A zdjęcie i tak bym zrobił.
CZyli moje plotki to nie tak bardzo wyssane z palca![]()
Są oczywiście wyjątki. Znam sytuację z kilku szpitali i tam absolutnie takich "jaj" nie ma.
A ja bym nie łączył pani fotograf z tą pielegniarką. Zbiorowa histeria na temat zakazu fotografowania cudzych dzieciaków jest faktem.
Ależ zdjęcie zrobiłem.
Przypadków nie ma. Ja robiłem zdjęcia swoich córek, oprócz nas było - jak pisałem - jedno dziecko. Zero ryzyka.
Prawdopodobnie szpital ma umowę na obsługę szpitala przez fotografa, w której stoi, że szpital zapewnia wyłączność na wykonywanie zdjęć na jego terenie.
Wystarczy wprowadzić odpowiedni regulamin.
Gdyby związek nie istniał, to szpital powinien poinformować o możliwości wykonania zdjęcia (np. w formie ulotki) i zebrać ew. chętnych. Tu wpuszcza się fotografa jak do siebie, a jednocześnie zakazuje wykonywania zdjęć własnym sprzętem.
Oprócz zdjęć zostałem też uszczęśliwiony zestawem produktów promocyjnych znanych marek, ulotkami itp.
Biegam, bo lubię