Proszę tylko nie uciekać, kiedy już jest taki wspaniały wątek filozoficzny, tylko najpierw się uczciwie poddać, a dopiero potem zaniechać i zaprzestać.
Każdy może sobie ustalic własną definicję GO na własny prywatny użytek.
Np. "GO Bechamota" może być zależna od wielkości piksela matrycy albo ceny obiektywu, jeżeli jemu to potrzebne do własnych celów, albo po prostu taka definicja GO gosatysfakcjonuje.
Jednak GO wyryta czy wydrukowana na obiektywach, (tych, na których jest) używana w kalkulatorach i w ogóle w jakichkolwiek publikacjach była, jest i będzie póki co oparta na rozdzielczości ludzkiego oka na obrazie oglądanym z konwencjonalnej odległości dobrego widzenia dla tej wielkości zdjecia. Chemia czy cyfra, czy obrazek na ścianie - ta sama GO. I nawet najbardziej zaangażowana dyskusja tego nie zmieni.
Ta konwencjonalna GO sie nie zmienia w zalezności od niczego, poza tym co jest w kalkulatorach GO: ogniskowa, odległość i KR, który zależy od rozmiaru matrycy (i ambicji). Jak kto chce międlić tą nieszczęsną "skalę odewzorowywowania" zamiast trzech z tych zmiennych to proszę bardzo, ale jest to pozorne uproszczenie. Na jedno wyjdzie, tylko bedzie więcej ściemy i wygibowywania słownego i wymądrzania.
Ogólnie przyjęta konwencja GO jest niezbędna (bo wiadomo, że bez konwencji coś takiego jak GO w ogóle nie istnieje) i odnosi się do oglądania przez przeciętniego człowieka bez wady wzroku albo w okularach (nie kota, psa, muchę sokoła, lub komputer) zdjęcia leżącego na stole oraz sytuacji geometrycznie równoważnych. I jestem pewien, że tak pozostanie. A co będzie ostre, albo nie, kiedy się ogląda piksele przez lupę, albo fototapety w ciasnym pokoju, albo thumbnails nie ma absolutnie nic wspólnego z ogólnie przyjętą konwencją GO.
Najważniejsze w tym poście jest przedostatnie zdanie, i można w zasadzie tylko to przeczytać.