Witam, co prawda odgrzewam kotleta po prawie pół roku, ale może komuś się to przyda, bo droga wyboru była długa Ma początku kupiłem tamrona 70-200 2.8 - obiektyw optycznie naprawdę dobry, AF.... przynajmniej mój egzemplarz nie trafiał zupełnie w nic co było w ruchu, tak że fotografowanie choinki zakończyło się przepięciem obiektywu na Canona 85 F1.8 i zdjęcia już były ostre. Kolory z tego obiektywu też bez szaleństwa (choć wiadomo finalnie to i tak komputer robi robotę). Z obiektywem zakończyłem współpracę po sesji portretowej w plenerze. Zakres ogniskowej i wygoda naprawdę mi się podobały w tym obiektywie, ale jak po powrocie do domu 50% fajnych ujęć była nie ostra to się poddałem :/ i obiektyw poszedł do ludzi. Po nim kupiłem... sam nie wiem czemu, bo zależało mi głownie na świetle, ale po przejściach z AF, trafił do mnie Canon 70-200L F4 - ciemniejszy (ale w plenerze spokojnie da radę), kolory dużo ładniejszy, szybszy i cichy AF, wszystkie zdjęcia prawie trafione (czasem w okolicy 200mm wychodziło mydłowato). Dodatkowo obiektyw lekki i dość kompaktowy (mniejszy od tamrona). Ale jako, że głownie zależy mi na świetle i gotówka paliła mnie w kieszeni to 3 tygodnie temu zamówiłem Canona 135L 2.0 - cichy, bardzo szybki, fajne kolorki, dość mały, po ustawieniu na jednym body AF na +16, na drugim było git od początku (co dziwne obydwa aparaty to Canon 6D) trafia w punkt. Głębia ostrości bardzo wąska i trzeba mieć tego świadomość, ale to będzie chyba mój ulubiony obiektyw razem z Canonem 85 F1.8

Morał tej historii jest prosty i każdemu znany, a mimo wszystko i tak większość popełnia ten błąd Jeśli na tym zarabiamy to kupujemy sprzęt najlepszy na jaki nas stać, tak żeby nie tracić czasu i pieniędzy na próby. Canon 70-200 F4 na razie jeszcze trzymam, bo zaraz zaczynają się plenery ślubne to sobie porównam zdjęcia sam dla siebie i później penie trafi pod młotek