dlaczego "o spaniu po rowach"?
moze byc "o spaniu w lesie".
albo gdzie indziej.
jak zwal tak zwal.
zdjecia, ktore tu bede prezentowal, sa wlasciwie pretekstem do tresci, ktore przy okazji staram sie "przemycac" (zawsze to robie) - kazde z nich bedzie mialo swoja historyjke, nie bedzie to czysty obraz, choc fotografujac, w danej chwili zastanawiam sie jedynie nad kadrem, swiatlem etc, a historie dopisuje zycie.
nie zalezy mi specjalnie na ocenach technicznych - zalezy mi, byscie posluchali moich "opowiesci dziwnej tresci". zdjecia bywaja lepsze i gorsze, gorszych staram sie nie robic; jestem na tyle stary i na tyle dlugo fotografuje, ze zauwazam wlasne bledy (co nie znaczy, ze sie ich ustrzegam). nie wstydze sie ich pokazywac, czasem je koryguje (bardzo rzadko - kadrow praktycznie nie tykam, rzadko swiatlo). jak wspomnialem gdzie indziej - slajdy nauczyly mnie fotografowac tak, aby nie poprawiac. nie zawsze jest super, ale chyba zle nie jest. nie jest dla mnie rowniez wazny sprzet - biorac pod uwage techniczny postep i wyscig sprzetow - robie praktycznie na przedpotopowych staruszkach, bo na takie mnie jedynie stac (slajdy - eos 50, cyfra - dawniej eos 400d, od pol roku - kupiony jako uzywka eos 50d, do tego "analogowe" szkla ze sredniej polki canona, nie posiadam zadnej elki. w zyciu "przerobilem" kilkanascie aparatow, poczawszy od dalmierzowo-mieszkowych, skonczywszy na powyzszych). mozna objechac swiat luksusowym samochodem, mozna i przejsc na nogach.
ale do rzeczy.
te zdjecia laczy wlasnie to moje spanie po rowach, w lesie. po rowach czyli z dala od cywilizacyjnej sciemy. od plastiku wokol nas, nie tylko tego fizycznego, ale i - a moze przede wszystkim - duchowego. od udawania kogos, kim sie nie jest (mamy XXIw, wszedzie patrza kamery, wiec ludzie udaja. aktorstwo w modzie). od niewolnictwa gadzetow, rzeczy zbednych. spanie po rowach to taki symbol wolnosci. wolnosci przed wszystkim w nas samych, ale rowniez tej wolnosci rozumianej spolecznie. od wszechobecnej kontroli przez banki, fejsbuki, piny i kamery. w rowach czy w lesie na szczescie kamer nie ma jeszcze zbyt wiele (pomijam takie przypadki jak "dolina fotokomorek" w tatrach, wspinacze wiedza o co biega).
a "megaprzygoda" powstalo z powiedzonek pewnej bardzo mi bliskiej, a niezyjacej juz osoby. i o tym tez bedzie.
tyle tytulem wstepu.
teraz zaczne - od faktycznego spania po rowach:
czlowiek siedzacy przy ognisku to jest cos prymitywnie fajnego - w tym sensie, ze jest to czlowiek nieobciazony niepotrzebnymi przyzwyczajeniami cywilizacyjnymi, gadzetami, potrzebami etc. - wystarczy mu cieplo i swiatlo ognia, goraca herbata, kawalek miesa z pajda chleba. zupelnie jak pierwotnie - cieplo i jedzenie.
zobaczcie - historia ludzkosci (biorac pod uwage homo erectusa, wyprostowanego, ktory potrafil rozpalic ogien) to jakies 2 mln lat - przez te 2 mln lat wieczorami ogladalismy cieple swiatlo ogniska (oraz gwiazdy na niebie). dopiero od kilkudziesieciu lat patrzymy w zimne ekrany telewizorow, monitorow i ajfonow - nasze oczy sa zupelnie nieprzystosowane do takiego sztucznego swiatla. poza tym przy ognisku pierwotna horda szukajac ciepla, zblizala sie do siebie - a dzis mamy slynne "wojny" o pilota czy izolowanie sie przy fejsbuku, najczesciej jeszcze ze sluchawkami na uszach. to jest chore.
gdy siedzimy przy ognisku, ogien skupia na sobie nasza uwage optyczna, ale nie uwage umyslu. chloniemy go niejako automatycznie - a przy tym rozmawiamy z ludzmi, z ktorymi otaczamy ognisko. siedzac przed telewizorem, nawet w towarzystwie, kazdy skupia sie na przekazie telewizora - nie mamy czasu na rzeczywista rozmowe (krotkie komentarze n/t programu rozmowa nie sa).
ktos, kto siedzi przy ognisku, ma najczesciej na to czas.
czas na relacje z drugim czlowiekiem.
w ogole ma czas.
gdy taki ktos ma czas - to od razu przychodza do glowy rozne przemyslenia, skojarzenia i wspomnienia. taki ktos - uwaga: mysli. przy telewizji glownie rejestruje. przy ognisku - mysli.
i w zwiazku z tym staje sie niebezpieczny dla zorganizowanego, uporzadkowanego, schematycznego, wrecz - mechanicznie dzialajacego - swiata. dlatego palenie ognisk i biwakowanie w wiekszosci krajow tzw. cywilizowanej europy jest nielegalne (w polsce tez - nie zartuje!).
na zakonczenie dzisiejszej porcji zdjec i "opowiesci dziwnej tresci" moj ulubiony cytat z waldemara lysiaka, wlasnie o paleniu ognisk:
"alarm w radio. rozgoraczkowana spikerka na antenie, tzw. reportaz interwencyjny. przesluchuje urzednikow administracji osiedla. urzednicy sie skarza:
- prosze pani, z tymi cyganami nie idzie wytrzymac! wie pani, co oni robia? wieczorem pala ognisko na podlodze, siedza dookola i spiewaja!
- ognisko na podlodze?!
- tak, prosze pani redaktor. w nowym mieszkaniu, w nowym bloku! na podlodze! taki brak kultury!
u kogo brak kultury? u ryby, ktora zdycha bez wody, czy u tych, ktorzy rybe zamkneli w klatce? odebrali cyganom ich krew, bez ktorej cyganie nie potrafia zyc: droge, ruch i ognisko podsycane placzem skrzypek, a teraz wielki halas, ze cygan robi sobie ersatz jak lekarstwo na ciezka, smiertelna chorobe. a co ma robic w betonowych pudlach, tak wrogich jego tradycji, jego jazni, jego genom, jego calej biologii i psychice calej istocie jego zycia? niech pali! pal cyganie ognisko, palcie ogniska w kazda noc, zazdroszczac gwiazdom, ktore sa wolne i niedosiegle. spalcie wszystkie podlogi!"