Cóż, nauczono mnie kiedyś, że jak coś ma napięcieZamieszczone przez bundy
i chce się przy tym grzebać,
to trza to najpierw tego napięcia pozbawić... :-)
Zasadę tę stosuję zatem od dawno
zarówno w stosunku do kobiet ;-)
jak i do sprzętów - między innymi FOTO.
Co innego, gdy bawiłem się aparatami typu VILIA,
w których wszystko poruszało się dzięki pracy kciuka
i palca wskazującego... :-)
Natomiast od czasów Zenita, gdzie już była bateryjka 1,5V
nie odważyłbym się elementów zakładać, zdejmować, itp.
przy sprzęcie z włączonym obwodem elektrycznym...
:-)