Od zawsze byli malarze lubiani przez klientów i nie - bo jeden ładnie przedstawiał portretowanego, a inny prawdziwie: "Przecież ja tak nie wyglądam".

Dużo też zależy od intencji autora. Kiedyś czytałem analizę portretów rodziny królewskiej, wykonywanych przez Diego Velázqueza, w skrócie: "Ładni, ale sztywni jak lalki". Każdego człowieka i każdy inny obiekt można pokazać korzystnie lub nie. Większość uznała, że "tytułowy" piesek jest pokazany niekorzystnie i epitet "brzydkie" bardziej dotyczy tego właśnie, niż zdjęcia jako takiego.

Polecam film Petera Greenawaya "Nocna straż" (Nightwatching). O tym jak Rembrandt namalował swój słynny obraz - teraz uznany za genialny, ale z powodu pokazania ówczesnej elity w niekorzystnym świetle, dostał etykietę przeciętnego malarza i popadł w biedę.

Zaś odpowiadając na pytanie, spokojnie, jako kolejny, mogę się podpisać pod słowami Becekpl'a.