W świecie dzieją się pewne rzeczy, które można postrzegać jako mechanizmy nim rządzące, ale same w sobie zapewne nimi nie są. A człowiek stający wobec świata z koniecznością zapewnienia bytu sobie i rodzinie dość rzadko ma czas (i wolę ku temu) by próbować samodzielnie go zrozumieć. Te +/- 70 lat życia to bardzo mało, żeby ogarnąć tak wiele wydarzeń ze świata. Człowiek (jednostka) wobec świata jest bardzo mały i rzadko ma "łeb jak sklep". Dlatego opiera swoją wiedzę o zdobycze innych jednostek/społeczeństw. Opinie są "utarte" ale nie są stałe. Mogą być modyfikowane przez środowiska lub jednostki "opiniotwórcze". I tak np. wizyta Benedykta XVI wniosła sporo dobrego w polsko-niemieckie stosunki i patrzenie na nie z innych stron świata. A co do "manipulacji korporacyjnych" to objawiają się one wg mnie zwłaszcza w marketingu handlowym. Trza wydusić jak najwięcej kasy i basta! Wszelkie teorie spiskowe traktuję z dystansem i raczej jako ciekawostki i tematy dla ciekawej beletrystyki.
Jeśli spotykam na swojej drodze człowieka to nie patrzę na niego jedynie przez pryzmat narodowości, urody, intelektu czy sposobu ubierania. Choć te wszystkie rzeczy mają swoje znaczenie. Żeby pozostać w klimacie- jeśli spotkam Niemca/Niemkę i będzie to miły i ciepły człowiek, nie zmienię mojego stosunku do nazistów na lepszy. Ani też jeśli będzie niesympatyczny i ironicznie nakpiwał się z mojej polskości nie pomyślę - Ci Niemcy to "faszyści". Moje jednostkowe emocje nie przekładają się na ogólny wizerunek ludzi, państw i narodów. A, że dzieje się tak bardzo często to już niewiele można zrobić, że ludzie bywają tacy płytko-emocjonalni.