moja babcia z lubelskiego jest, i chociaz od 70 lat na ziemiach odzyskanych mieszka, to nie ma bata, zeby kiedykolwiek pojechala do jakiejs Wloszczowej - bez dwoch zdan byloby Wloszczowy. albo Kolbuszowy.
jak szczylem bylem tez nigdy nie kazala mi latac po szklanke cukru do sasiadki Mackowej. zawsze smiagalem do [Jadzki] Mackowy.
z Wloszczowa jakas zaszlosc jezykowa musi byc, z czasow, kiedy nazwy miejscowosci odmienialo sie jak osoby nie rzeczy...
Polski jezyk i reguly.... pfff... to juz ten przeklety zabojadzki latwiej ogarnac, bo chociaz nic sie kupy nie trzyma (a juz najmniej forma mowiona z forma pisana), to tam jednak czasem cos sie wspolnego schematu trzyma... a uczac sie polskiego jest nieustanne "Leo why?"