Witam, zakładam ten temat ponieważ nie mogę samemu podjąć sensownej decyzji, a z tego co widzę jest na tym forum sporo doświadczonych użytkowników którzy może zechcieli by zabrać głos w tym wątku.
Przejdę do sedna, jestem amatorem w dziedzinie fotografii, a wszelakie zdjęcia wykonuję z przyjemności dla siebie lecz lubię się nimi chwalić o ile jest czym, posiadam Canona 1100D + obiektywy M42, Pentacona 50/1.8 oraz HMC Hoya 75-205/4 ogólnie jestem z tego zestawu bardzo zadowolony ale od jakiegoś czasu denerwuje mnie bardzo brak AF.
O co mi chodzi dokładnie?
Ostatnimi czasy bywają takie momenty, gdzie znajduję się w różnych "szybkich" sytuacjach jak tłum ludzi, powszechne zamieszanie, ktoś "pozuje" coś się dzieje, ja muszę zrobić zdjęcie i zanim nastawię ostrość to już jest po fakcie, a koledzy stojący obok mnie o podobnym doświadczeniu w fotografii zdążyli zrobić 3 ostre zdjęcia za pomocą obiektywów z AF. Bardzo drażni mnie taka sytuacja, gdzie zrzucam RAWy na dysk i niektóre zdjęcia są mydlane bądź ich po prostu nie ma ponieważ nie zdążyłem... Jeżeli fotografuję coś statycznego, lub nawet owady w makro, nie mam problemu z łapaniem ostrości, spokojnie sobie ją nastawiam i jest.
Co chcę zrobić?
Wpadłem na pomysł ,że sprzedam tą całą analogową szklarnię i kupię na początek stałkę Canona 50/1.8 a później dokupię jakiegoś zooma, ale mam wątpliwości, nie chce by doszło do takiej sytuacji gdzie otrzymując AF w obiektywie spadnie mi jakość obrazu w porównaniu z obiektywami M42. Generalne pytanie, jak to jest z jakością obrazu porównując nowoczesne niskobudżetowe obiektywy (do 1000zł) z analogowymi M42, czy jest sens to wszystko zmieniać i przejść na "cyfrę"?
Chciałbym by obraz przy współczesnych obiektywach nie był gorszy od tych z M42.
Przykładowe zdjęcia z M42:
1.
2.
3.
4.
5.
Temat zdublowany z innego forum poświęconego fotografii.
Pozdrawiam Grzegorz