W Tajlandii to byłby tygrys.
A poważnie, w tym rejonie to mógł być rzeczywiście wilk albo zdziczały pies (psy). Kilka tygodni temu w Egiertowie - spokojnej wsi kaszubskiej 30 km ode mnie - wilki zabiły psa na podwórzu. Chyba jeszcze można znaleźć filmik na jutubie. Bieszczady to rozumiem, ale tu?
W tym gatunku, w ogóle u płazów, jest nadmiar samców, więc walczą. Zdarza się, że samica utonie gdy najarani nie pozwolą jej wypłynąć dla zaczerpnięcia powietrza. Albo samica już ucieknie, a opętane hormonami samce ciągle się kłębią.
Taka jest siła miłości.