W telegraficznym skrocie... reszta kiedy indziej.
Oczywiscie wszystko zaczelo sie od zlamania wszelkich mozliwych zakazów
Na cale szczescie byl z nami wykwalifikowany przewodnik ktory dbal o nasze bespieczenstwo.
Jeszcze tylko pamiatkowe zdjecia
Niektorzy musieli doprowadzic sie do porzadku, otrzepac z kurzu, blota i... khem... no, blota
... i moglismy biec dalej polowac na startujace wróble
Birez zadbal o archiwizacje WSZYSTKIEGO co udalo nam sie znalesc w Chorzowskim ZOO
Choc w wiekszosci przypadkow mial problemy z obsluga wlasnego sprzetu