Też zauważam to zjawisko. I dochodzę do wniosku, że trzeba zaprząc całą wiedzę o kompozycji i naświetleniu (w tej kolejności), żeby wrażenie na zdjęciu było bliskie temu, co się widziało.
Ostatnio dostałem w prezencie dwa albumy zdjęć Ansela Adamsa (400 photographs oraz In color). Są tam krótkie notatki o większości zdjęć i te dwa powyższe czynniki wybijają się na pierwszy plan.