Macie, ludzie, problemy... W czasie chrztu małego dziecka ksiądz polewa główkę dziecka - zwykle woda leci na włoski albo na czoło. Ale wystarczy, że dziecko poruszy główką - albo że rodzic / chrzestny trzymający malucha akurat się poruszy - i woda leci "gdzie indziej". Na przykład na twarz. Zdarza się. Nie słyszałem, żeby ktoś od tego umarł ;-)
@centur:
Jako ojciec trójki dzieci uspokoję Cię: do chrztu małych dzieci bierze się zwykle wodę przegotowaną albo "z butelki"; mało tego, jeśli akurat jest zima, to się ją lekko podgrzewa. Nota bene - nie wiem gdzie mieszkasz, ale w moim podwarszawskim miasteczku w kranie płynie woda, którą spokojnie można pić bez przegotowania.
A "gnojówka z całą masą bakterii" w kropielnicach powstaje dopiero wtedy, kiedy ludzie zanurzają w niej ręce. BTW - mówiąc o "bakteriach kałowych" masz, jak rozumiem, na myśli fakt,*że ludzie nie myją rąk po wyjściu z toalety. Nie chcę być złośliwy, ale zwykle mamy tendencję oceniania innych własną miarą...