
Zamieszczone przez
cobalt
Oprócz przebiegu migawki (shutter count), która może być wymieniona po 120 000 strzałów, można dodatkowo sprawdzić:
- dokumenty zakupu aparatu. Jak nie ma faktury, czy paragonu i gwarancji z data sprzedaży, to można sporządzić umowę kupna sprzedaży.
- stan powłok gumowych, czy nie są powycierane, lekko białe i nie odklejają się,
- uchwyt w miejscu spustu migawki też sporo nam powie o przebiegu aparatu,
- ikonki funkcji apartu, czy nie są powycierane,
- stan obudowy, czy nie ma na niej głębokich śladów świadczących o uderzeniu aparatu w coś twardego. Małe ryski pewnie będą, ale to normalna sprawa.
- można zrobić sobie fotkę nieba w słoneczny dzień na np f/27 - czy matryca jest czysta,
- warto przyjrzeć się dokładnie wizjerowi (tzn matówce), czy patrząc przez niego nie ma zarysowań i pyłków. Czasami serwis twierdzi, że nie można takiego zabrudzenia usunąć i wymienia matówkę. A czasami młody fotoamator coś próbuje sam wyczyścić i dokładnie matówkę porysuje,
- podnieść lustro, jak do czyszczenia, czy sensor matrycy nie jest porysowany. Czytałem na tym forum post speca, który czyści matrycę patyczkami z bawełną. Od tego typu fachowców nic nie kupujemy.
- no i standardowo gniazdo karty pamięci i wszystkie pozostałe,
- czy po włączeniu wyświetlacza górnego i ekranu LCD jest on równomiernie podświetlony.
- czy aparat nie śmierdzi stęchlizna i grzybem, bo może ostatni gdzieś zanurkował.
Oraz 100 innych szczegółów w/g własnego uznania. Najlepiej wybrać się na sprawdzenie aparatu z kimś, kto siedzi w tym już od kilku lat i przemielił kilka lustrzanek.
A jak sprzedający robi się już czerwony i zaczyna toczyć pianę to znaczy, że należy zrobić przerwę w sprawdzaniu, a może nawet już zakończyć .