no wiec jednak nie...
jesli zakladasz ze pole obrazowania obiektywu jest idealnym kolem, to tak: mozna przyjac jakis kat jako wlasnosc obiektywu. ale nawet to wymaga scislego doprecyzowania jak dokladnie ma byc zmierzona srednica tego kola, bo przeciez na zewnetrznym obwodzie jest winieta, wiec plynne przejscie od obrazu do "ciemnosci"pomijam szkla, ktore jakis tam obraz daja, ale jego jakosc nie pozostawia zludzen, ze nie byl on projektowany pod katem ostrosci tych obszarow peryferyjnych (czasem w bardzo laskawym rozumieniu slowa "peryferyjnosc") - ze wspomne chocby 24-105 i 17-40, a z bardzo starych szkiel chocby taki 22-55, ktory tak naprawde byl zaprojektowany do Canona IX (na film APS!) a pelna klatke to kryl tak... bo mu wyszlo. podobnie zreszta jak Nikkor 35/1.8, tylko tam akurat nie ma deklaracji co do pelnoklatkowosci
przy czym juz zalozenie, ze pole obrazowania jest kolem, nie zawsze musi byc prawdziwe:
to jest obraz z Tamrona 17-50 zapietego pod pelna klatke. widzialem gorsze przypadki (Sigma 18-125), ale niestety nie moge przykladu w sieci znalezc, wiec ten musi wystarczyc.
z uwagi na te klopoty definicyjne IMHO duzo lepiej jest mowic o kacie widzenia na konkretnej matrycy/fimie. wtedy ta wartosc jest jednoznaczna i dobrze zdefiniowana.