No więc po kolei: rzeczywiście, zacząłem od ISO1000, dość szybko zmieniłem na 1250 i tak do końca. 70-200, gdzieś w okolicach pierwszej działki (max. do f/4). No i seriami, seriami ;-)
Ze światłem problem był nie tyle taki, że go nie było - to swoją drogą, ale idzie przeżyć: ISO akceptowalne, obiektyw się wyrabiał, ja chyba teżGorsze było to, że fotki pstrykałem zza barierek, po prostu łażąc dookoła toru - co za tym idzie będąc często poniżej zawodników. I próbując uchwycić cokolwiek w locie dostawałem rowery na tle... pięknych jasnych okien
(impreza była za dnia). Co to oznaczało przy parametrach jak powyżej, nie muszę pisać... Na torze było kilka wydzielonych wysokich miejsc dla fotografów, no ale niestety, nie dla psa kiełbasa ;-)
Ale i tak nie narzekam - mogło być gorzej, np. wydzielona trybuna i "sieć i patrz"
Eee, no co ty, ja tu się staram, odszumiam, wyostrzam wszystkie te śmigające dzieciaki a Tobie się podobają portrety? ;-)Zamieszczone przez Jac
A, i jeszcze coś.. jeśli Wasze dzieci coś będą kiedyś przebąkiwać o wyścigach BMX, to nie dajcie się na to nabrać. Średnio co trzeci wyścig kogoś znosili na noszach z usztywnionym kręgosłupem, a raz na godzinę odjeżdżała karetka...