Wężykowych opowieści ciąg dalszy - jak pisałem parę postów wcześniej zakupiłem zamiennik (bo u mnie na wsi nikt takiej kasy jak za oryginał na wężyk nie wyda) ponieważ wężyk to u mnie dość istotny sprzęt to kupiłem dwie sztukinazwa firmy niemiecko brzmiąca co ma pewnie sugerować niemiecką solidność wykonania
trzy dni temu po dyskusjach o wielkości ptaka na matrycy postanowiłem trochę pofotografować żeby teoria nie zabiła praktyki pojechałem w jedną z moich pobliskich (-15 stopni było) miejscówek - znowu zastałem tam ptaki
ale akurat tele nie miałem
zapiąłem UWA i wężyk i filtry zrobiłem zdjęcie - zrobiło się po trzech kolejnych pstrykach zdjęcia się "przestały robić" albo nie robiły się albo robiły się serią
zmieniłem wężyk (bo mam przecież dwa) zrobiłem parę zdjęć i to samo
, wczoraj powtórzyłem doświadczenie (-10 stopni C) ale byłem bardziej przygotowany wężyki ogrzane na kaloryferze i w wewnętrznej kieszeni po jakimś czasie pierwszy padł analogicznie jak dwa dni wcześniej (ale sporo zrobiłem) dokończyłem drugim trzymając go cały czas w zaciśniętej gołek pięści
(było tylko -10 to dla mnie nie jest tragicznie zimno więc fociłem bez rękawiczek).
Wężyki maja zwykle takie miedziane (takie miał canon co go rozkręciłem) blaszki najprawdopodobniej na mrozie po zwarciu przymarzają do siebie i się już nie rozwierają.
Kupiłem już oryginał (jak pisałem u mnie wężyk jest istotnym sprzętem) - moja wieś będzie musiała zweryfikować poglądy co do ceny wężyków - czyli z wyzwalaczy mam już trzy wężyki (w tym jeden oryginalny), pilota IR i pocket wizarda (używam do innych tematów ale migawkę też wyzwala - sprawdzałem nawet bardzo dziwaczne konfiguracje) niedługo kupie na to dodatkową torbę![]()