Zakupiłem sobie komplet kabli o wartości odtwarzacza CD i powiem szczerze, że jestem zaskoczony tym co usłyszałem. Kable trzeba zdecydowanie "wygrzewać" przez kilka dni, zyskują wtedy na gładkości. Pokój mam malutki (niecałe 12m2), ale po wymianie kabli, szczegółowość i przestrzeń zmieniła się nie do poznania. Scena nie jest głęboka, raczej ściśnięta, ale czytelność planów jest zaskakująca! Dopiero teraz odkrywam co jest na gęsto nagranych płytach! Bas jest znakomicie kontrolowany, schodzi bardzo nisko, ale nie dominuje (choć kable głośnikowe mają grubość ogrodowego węża). Wokale czyste i pełne, instrumenty mają lepszą lokalizację i są bardziej naturalne. Format CD ma się dobrze, tylko trzeba mieć wszystkie elementy na takim samym poziomie. Na większości koncertów rockowych taka czytelność jest nieosiągalna, może tylko barwa jest lepsza bez tego miksowania i natężenie dźwięku. Nie mówcie mi, że studia nagraniowe stosują gorsze kable, kiedy jakość nagranych płyt pozostawia wiele do życzenia. Są wykonawcy, którzy przykładają wagę do jakości nagrania (Kroke, Sting, Waters, Gabriel, Sinead O`Connor itp.), ale większość dba tylko o ogólne brzmienie.