Ostatnio edytowane przez Zybi_S ; 04-12-2013 o 11:24
A mnie bezlusterkowce nie przekonują z jednego powodu - nie potrafię się przekonać do kadrowania na wyświetlaczu - no nie i już. Nie cierpię tego wręcz organicznie
Dlatego też nie robię zdjęc kalkulatorem - jedynie wyjątko w niektórych przypadkach, a nie jako alternatywa.
1Ds mkII, 50D + S35/1.4 | C10-22 /3.5-4.5 | C 28-105/3.5-4.5 USM | C24/2.8 | CZJ Pancolar 50/1.8 |Petri 50/2.0 | Metz 58 AF-2
W niektórych miejscach udało się to lepiej niż w innych. Ale nawet jak to pokutuje i ten "prawdziwy aparat" się od wielkiego dzwonu ma, np. kupiony na wakacje w Europie, albo z okazji urodzin potomstwa, to potem on leży w szafie. W USA można się przekonać ile ludność ma naprawdę lustrzanek tylko w jeden weekend w roku - kiedy wszyscy fotografuja "kolory jesieni" czyli zwiędłe liście w parkach na wezwanie pana/pani od pogody w dzienniku TV. Tylko na tę okazję telefon zostaje w kieszeni, bo jaka z fotografowania krzaków i drzew wyjdzie nudna kupa telefonem to każdy się już przekonał.
Natomiast na codzień, w międzynarodowo tyrystycznym miejscu jak np. Park Narodowy Arches w stanie Juta czy Yosemite w Kalifornii wielka lustrzanka z wielkim szkłem wisi zawsze na Polaku, Rusku, albo czasem Niemcu. Dwie lustrzanki na szyi i dwa czerwone paski -- śmiało można zaczać od zdrastwujcie.
M jest świetne to zabawy - mogę do niego przypiać praktycznie każde szkło np. Jupitera 8 od Zorki, choć to krop. A z lustrzankami M już leżał na stole i się nie pogryzły.![]()
No tylko że podobno właśnie w Stanach jest najgorzej jeśli chodzi o przebicie się marketingowe z bezlusterkowcami.
Mirrorless camera sales don't reflect potential | 9news.com
"Co do wspomnianego mojego obowiązku to chcę jeszcze dodać, że mój stosunek do tegoż obowiązku jest moją osobistą i całkowicie prywatną sprawą, co zwalnia mnie od wszelkich dalszych komentarzy, przypisów, suplementów i gloss."
Kapitan Wagner
A ja powiem, że nie rozumiem zachwytu lustrzankami, mimo że sam takie mam.
Lustro (w sensie mechanizm lustra w środku korpusu) to techniczny anachronizm. Wymyślony, żeby móc bez paralaksy oglądać obraz, który powstanie na materiale światłoczułym - czyli błonie fotograficznej, której nie można wystawiać na światło przed zrobieniem zdjęcia. A za tym poszedł pryzmat pentagonalny, żeby wygodniej się patrzało przez wizjer.
Współczesna technika (czyli elektronika) pozwala na obserwację obrazu przed zarejestrowaniem bez obecności balastu w postaci mechanizmu lustra i układów pomocniczych. I to jest droga rozwoju aparatów tzw. profesjonalnych również.
Tak, sam używam lustrzanek, bo zgadzam się z uwagami Kolegów o ergonomii (szczególnie przy stosowaniu teleobiektywów) i głupawym marketingu, z którego wynika taki, a nie inny, kształt "bezlusterkowców". To tylko kwestia czasu, gdy wizjery elektroniczne będą lepsze od optycznych (jeśli już nie są), a układy AF oparte na innych zjawiskach fizycznych będą lepsze od tych z "prawdziwych" lustrzanek (fazowych).
Gdy tylko to się stanie, to tzw. bezlusterkowiec będzie mój.
To na pewno nie jest "lepszy kompakt", lecz aparat z wymienną optyką - jak lustrzanka, tylko rozwiązanie techniczne inne.
Ale... trzeba trochę poczekać.
odgraniczmy lustrzanke w sensie aparat z lustrem, od po prostu "staroswiecko" duzego aparatu.
w odroznieniu od agresywnie promowanych malych korpusikow na wymienna optyke, czyli takich Windows Mobile
(=dziedziczacy wady Windows i wady Mobile - w tym wypadku wade drogiej optyki z go* ergonomia kompakta![]()
).
celownik optyczny nieodmiennie ma swoje zalety.
mnie osobiscie nie robi to co aparat ma w srodku i dlaczego. ale lubie pracowac czyms, co ma swoja mase i stabilnie "siedzi" na statywie (5D) albo trzyma sie w lapie |(600D a moze wkrotce 60D). mniejsze nie jest mi potrzebne,
chociaz do torebki chcialbym aparat maly, z duza matryca (APS-C starczy) i stabilizowanym obiektywem pokroju 20~22mm f/2, z wifi i mozliwoscia bezposredniego wyslania foty mailem. a to ma fajnie Samsung NX zrobione![]()
Tu właśnie precyzyjnie złapałeś za jądro to, o co mi szło w tym przydługim poście. Aparat z wymienną optyką, o rozsądnych ergonomicznie wymiarach i kształtach, z obrazkiem jak 5D (tzw. klasyk), który dobrze się rozumie z obiektywem 400 mm. I jest cichy. A w środku nie ma kłapiącego i odklejającego się lustra.
A propos wizjera, to dobre jest rozwiązanie w sony R1 (szkoda, że nie rozwijali tego aparatu): obrotowy ekran z możliwością zaglądania z góry (jak w ruskim lubitielu) i wizjer elektroniczny, w który się zagląda jak w nasza ukochaną lustrzankę - to na wypadek ostrego słońca. Wierzę, że technika tak pójdzie do przodu, że będziemy się krzywic na wizjer optyczny, jak teraz na ręczne ostrzenie.
![]()
A tak dla jasności, pomijajac wszelkie mody, trendy, lansy, szpany, marketingi, charaktery narodowe, turystykę i fejsbuk, siłę mięśni, pojemności portfeli i politykę, powiedzmy sobie szczerze, że obecnie, jeżeli chodzi tylko o to, żeby na pewno uzyskać to jedno zamierzone zdjęcie bez względu na warunki, czyli po naszemu "get the shot" to jednak ciagle jeszcze tylko lustrzanka.
Absolutnie tak, Panie Kolego
Dlatego, mimo tego wszystkiego co wymieniłeś, ciągle targam po górach klocka 5D.
Ostatnio edytowane przez Leon007 ; 04-12-2013 o 23:27
m_o_b_y
--------------------------------------------------------
Poszedłem w lewo, chociaż mogłem pójść i w prawo.
Witold Gombrowicz