Witam.Mam taki problemik: miałem dość duże kłopoty z "zasyfieniem" matrycy,w związku z tym porozumiałem się z serwisem Canona,a oni wspaniałomyślnie mi ją wyczyścili,za co jestem im bardzo wdzięczny.No ale..aparat przyszedł,założyłem obiektyw w warunkach sterylnych i go od tego czasu nie zdejmowałem.Po paru wypdach w góry zauważyłem,że mam jedną plamę na wszystkich zdjęciach,plama jest dość duża i widoczna.Pomyślałem?Serwis się nie popisał?Hmm,gdy przyszedł mi nowy obiektyw założyłem go,dziś musiałem zmienić z powrotem na 10-22mm no i..tak się przed przełożeniem obiektywu przyglądałem temu szkiełku i co zauważyłem:gdy przyłożyłem oko do tylnych soczewek widoczne są dwie kropki (malutkie włoski?kurz?),które próbowałem wyczyścić,ale wygląda na to ,że są one w środku...Hmm,pomyślałem: szczelna elka to to nie jest,ale bez kitu,obiektyw mam tak krótki okres czasu i już się kurz do niego dostał? No a ,że to widoczne na zdjęciach z lekka się wkurzyłem.Bo co ja mam niby zrobić..Nie wiem czy to do końca to jest winą tej plamy na zdjęciach,czy jednak serwis nie do końca poradził sobie z "syfami" (no ale przecież robili jakieś testy po czyszczeniu :/).Nie wiem czy gwarancja obiektywu obejmuje jego czyszczenie z takich paprochów :/ Bez kitu to wszystko chore jest,człowiek używa sprzętu,cieszy się ze zdjęć,a tu takie syfy na zdjęciach wychodzą.Ech.