Wstyd się przyznać ale dzisiaj po raz pierwszy miałem w rękach lustrzankę średnioformatową. Starodawną, jakiś czeski wynalazek, lustrzanka dwuobiektywowa, format 6x6. Gdy spojrzałem przez kominek na obraz na matówce to mi szczęka opadła. Plastyka powalała na kolana! Obraz na matówce wyglądał jak trójwymiarowy.

Szybko sobie porachowałem. Był tam obiektyw 80 o świetle 3,5. Matematycznie licząc na swojej sigmie 30 1,4 na APS-C na zdjęciu uzyskam z grubsza podobną plastykę. Ale, jak wiadomo, nie widać jej za cholerę na standardowej, tzw. jasnej matówce w trakcie kadrowania.

Czy matówka precyzyjna w 60D pozwoli się zbliżyć do tego co zobaczyłem na starodawnej, ciemnej matówce na średnim formacie?