Cóż, takie było światło. Zdjęcia prosto z puchy, tyle co zmniejszone i minimalnie poobcinane po brzegach.
Cóż, takie było światło. Zdjęcia prosto z puchy, tyle co zmniejszone i minimalnie poobcinane po brzegach.
Jak okolice Nowej Huty to moje rejonyBardzo podoba mi się drugie zdjęcie (z czerwonym niebiem), tylko ja bym przyciął je z dołu, żeby było bardziej panoramiczne oraz drugie z Tatr, tylko jak zostało powiedziane, strasznie ciemne. Może dałoby się rozjaśnić?
Z zasady nie poddaję zdjęć postprodukcji. Jeżeli zdjęcie jest dobre, to postprodukcja jest niepotrzebna, a jeżeli złe, to postrpodukcja mu nie pomoże - chyba, że wprowadzi się bardzo daleko idące zmiany. Tylko że wtedy to już nie jest zdjęcie, a grafika komputerowa jak dla mnie. Tak, wiem, już na starcie jestem przegrany, wszak "kto nie idzie naprzód, ten się cofa", "trzeba iść z czasem postępem, z osiągnięciami", bla-bla-bla, bla-bla-bla. Tak, wiem, jestem zacofany. Fotografia jest wg mnie sztuką rejestracji rzeczywistości, a nie kreacji rzeczywistości. Zdjęcie robi aparat, a nie komputerowe programy. Ma wyjść dobre z puchy. jedyny zabieg jaki dopuszczam, to kadrowanie. No i zmniejszanie wagi pliku, żeby nie wieszać plików po kilkadziesiąt megabajtów na serwerze.
Ja powiem, że obróbka zdjęcia na kompie jest korektą niedoskonałości puszki i obiektywu.
Wysłane z mojego GT-I8260 przy użyciu Tapatalka
@krakał: moim zdaniem bardzo upraszczasz. Fotografia nie jest do końca rejestracją rzeczywistości, choćby że względu na ograniczenia fizyczne sprzętu. Weźmy np. Twoje zdjęcie #2. Masz ładnie wyeksponowane chmury ale ciemne góry. I to już jest dokonana przez Ciebie kreacja rzeczywistości. Bo człowiek ma większą dynamikę w oku. Wybierając taką a nie inną ogniskową, przysłonę, ekspozycję, balans bieli - już dokonujesz (świadomie lub nie) interpretacji zastanej sytuacji.
Sent from my Galaxy Nexus using Tapatalk
Ograniczenia sprzętu to jedno, a generowanie w komputerach obrazów przedstawiających świat, jakiego nikt nigdy nie widział, to drugie. To jest dyskusja na temat dopuszczalnego zakresu manipulacji obrazu, żeby można było jeszcze o nim mówić "fotografia". Niektórzy lubią dokumentować rzeczywistość (fotografia reportażowa), a inni ją kreować (fotografia artystyczna). Granica bywa bardzo czasami delikatna i płynna. Mnie też razi przesadna ingerencja w obraz i doskonale rozumiem to, o czym krakał pisze...
5d2 + 6D + 24-70 2.8 + 70-200 2.8 IS II + 24 1.4 + 50 1.4
flickr
Zdjęcia są zbyt ciemne i żadne tłumaczenie tego nie zmieni. Nie wiem po co mieszać do tego grafikę jaką kolwiek... Błąd w naświetlaniu mozna skorygować, chyba że się go nie widzi, lub udaje że go nie ma![]()
5D + BG-E4 / 70D + BG-E14 / 40D + BG-E2N / 24 L TS-E / 24-105 L / 100-400 L / 50 1.8 / 10-18STM / Benro C-269M8 +B1 / YN600EX-RT + YN-E3-RT
Zdjęcia są zrobione w świetle zastanym, to najbardziej kontrastowe (2) wprost pod światło, na południe, priorytetem były chmury, a nie wierzchołki ponad Cichą Doliną. Oddaje dość dobrze panujące wówczas warunki świetlne. Nie uważam tego za błąd naświetlenia. Ale dziękuję za uprzejmą krytykę![]()
Ale dlaczego od razu generowanie obrazów? Mówimy o ekspozycji.
Co złego jest w korekcji ekspozycji na komputerze?
Przecież równie dobrze można to zrobić w aparacie, tylko nie zawsze jest czas.
Oczywiście można samemu sobie postawić wyzwanie typu "nie koryguje zdjęć po ich zrobieniu" i przyznaję, że to może być ciekawe i rozwijające.
Natomiast sam fakt modyfikowania zdjęć po opuszczeniu aparatu jest stary jak sama fotografia. To nie jest żadne "z czasem, z postępem" jak pisze autor.
Jak się wywołuje zdjęcie analogowe, to decydujesz jej długo naświetlać papier, jak długo trzymać w wywoławczu. I robili to także reportażyści. A teraz to samo robi się w wywoławczu RAW'ów.
Serio nie czaję co w tym złego. W ten sposób można uratować niejedno świetne zdjęcie, przy którego robieniu popełniliśmy jakiś błąd.