Panowie,
są dwie sytuacje:
1) anulowanie zamówienia w przypadku rzeczy, w której sklep nie ma na stanie, a którą zwyczajowo ściąga od dostawcy pod konkretne zamówienie. Może tak być, że sklep sprzedawał na tych zasadach towar wcześniej i nie było problemu z dostępnością. Nagle coś się stało, urwało, i towaru nie ma i nie będzie. Ja o to nie mam pretensji, bo rozumiem zasadę działania sklepu internetowego - brak magazynu i związanych z tym kosztów skutkuje niższą ceną. Godzę się na to, bo chcę kupić taniej. Zresztą, jako klienci, oczekujemy dużego wyboru (firmy, modele, kolory) A kto i gdzie ma to wszystko trzymać? Oczywiście, dobry sklep w opisie przedmiotu napisze: towar na zamówienie, towar dostępny w przeciągu x dni roboczych. Jak anulują zamówienie i przeproszą szkody wielkiej nie ma....
2) anulowanie zamówienia, bo: ktoś się pomylił i wystawił zbyt niską cenę / celowo zaniżył cenę żeby "złapać" klienta, najwyżej zrezygnuje.
Drugi przypadek jest ewidentny i z takimi handlowcami nie chcę mieć nic wspólnego, ale myślę, że to przypadki marginalne /w uznanych sklepach/.
W pierwszym przypadku wszystko zależy od rozwoju sytuacji.
Dobry sklep przeprosi i zaproponuje rabat. W takiej sytuacji dochodzenie swoich racji na drodze sądowej uważam za - delikatnie mówiąc - działanie nieeleganckie.
Gorzej, jak sklep wali ściemę i robi z nas wała (towaru niby nie ma, a faktycznie można go kupić w innej-wyższej cenie lub towar jest ogólnodostępny). Wówczas warto przemyśleć, czy jednak nie dochodzić swoich racji przed sądem.