
Zamieszczone przez
strideer
Tak tak, wszyscy czytaliśmy artykuł na Wikipedii. Niemniej jakby wykluczyć wszystkie zbędne definicje i naleciałości to wrócimy najprawdopodobniej do zajęć plastyki i techniki w szkole podstawowej (uczą tego jeszcze?), kiedy rysowało się pęki linii wychodzących z jednego punktu i wrysowywało w nie różnych figur geometrycznych. Na tych zajęciach uczyło się właśnie jak te relacje w przestrzeni są rzutowane na płaski papier. Naprawdę nie jest żadną filozofią ani trudnością posiedzenie parę godzin z kartką papieru i ołówkiem i porysowanie sobie co się dzieje z obrazem (rzutem) kiedy zmienia się położenie obserwatora względem obserwowanych obiektów i jak zmieniają się relacje wielkości przy przesuwaniu tych obiektów względem siebie. Po takim ćwiczeniu już nie powinno być wątpliwości, że ogniskowa obiektywu nie ma żadnego związku z perspektywą.