Raczej utnie jedną głowę i spadnie. W pomieszczeniach będzie za ciasno. Choć np pustą salę weselną ale udekorowaną teoretycznie można nakręcić. Najwyżej zbije się trochę talerzy i kieliszków. Tylko nie wiem jak to jest w wielowirnikowcach i wspomagaczach typu GPS czy czujniki barometryczne- czy to działa w pomieszczeniach. Na powietrzu też łatwiej o znalezienie bezpiecznego miejsca do awaryjnego bądź przymusowego lądowania niż w pomieszczeniu pełnym ludzi.
Co do latania to jednak trzeba mieć twarde nerwy i dryg. W samochodzie jak coś pójdzie nie tak to zatrzymujesz się na poboczu i możesz sobie odpocząć. W przypadku heli jeszcze jest ta faza lądowania w międzyczasie która może być bardzo trudna w extremalnej sytuacji. Koszta sprzętu przy ewentualnej poważnej kraksie to jedno. Do tego dochodzą zniszczenia na ziemi lub w wersji najbardziej pesymistycznej - dożywotnia renta dla osoby poszkodowanej na ziemi- pochodząca z naszego portfela. A jak wiadomo - prawdziwe samoloty spadają to co dopiero takie "zabawki".