Wszyscy softwarowo wyciągają coraz więcej z matryc (głównie coraz lepesze odszumianie). Każdy poprawia jak może, kwestia jak się w danym momencie ma do poziomu konkurencji. Ale już dawno poziom praktycznie wszystkich aparatów (szczególnie ISO, DR nie koniecznie) jest taki że powinien wystarczać 80% użytkownikom, i dawno przekracza to co dawał analog.
Co do detekcji fazy z matrycy - świetnie. Tylko po co w takim razie lustro? Po co ten starożytny, kłapiący, spowalniający i generujacy drgania mechanizm? Dziś już AF po kontraście (przynajmniej na S-AF) śmiga nawet szybciej niz AF na detekcji fazy. Dodanie detekcji fazy do matrycy, albo użycie hybrydowego AF (detekcja kontrastu + detekcja fazy) przyśpieszy jeszcze bardziej (szczególnie C-AF). Detekcję fazy na matrycy oferuje teraz także Sony na swoich matrycach (choć pixeli pełniących tą funkcję jest mniej niż u Canona), a nowe produkty z tymi matrycami mają także hybrydowy AF (Olympus EM-1 który będzie miał premierę 10 września, a także zdaje się nowe modele bezlusterkowców Sony).
Po co w takim razie jeszcze robić lustra? Dla wizjera optycznego? Najnowsze elektroniczne mają już naprawdę wysoki poziom, a do tego mnóstwo funkcjonalności której nie ma optyczny. Ostatni produkt Epsiona (używany choćby przez Olympusa - jako doczepiany VF-4 lub zamontowany na stałe w EM-1) daje obraz rozmiarów takich, jak optyczne we flagowych lustrzankach (większy od wszystkich APS-owych, większy od flagowców FF Nikona, tylko nieco mniejszy niż w najnowszej "jedynce" Canona).