Panowie, ależ dziwna dyskusja. Tak słucham i się wam trochę dziwie. Jak aparat typu minolta d7d czy jakoś tak można nazwać reporterskim a tym bardziej jak takowym nazwać 350d (nawet z gripem). Przecież reporterzy nie od dziś robią wielkimi, ciężkimi a co za tym idzie niezwykle solidnymi aparatami. Przecież oni czasem z aparatem na ramieniu skaczą przez płoty, walą się na glebę (gdy im bomba blisko świśnie jakaś). Aparat prawdziwie reporterski narażony jest na poważne zagrozenia zewnętrzne (piasek, woda, chemikalia różne, wiatr, para wodna, upał, zimno, wstrząsy i kto by tam wiedział co jeszcze...). Wielkość aparatu nie ma wielkiego znaczenia, ciężar także. Przecież współcześni reporterzy (nawet wojenni) taszczą ze sobą również laptopy (a ten sprzęt do najmniejszych nie należy). Tak ze rozmowa na temat czy 350 jest aparatem "reporterski" jest w moim mniemaniu nie na miejscu. Oczywiście da się nim robić takie fotki, ale poważny fotoreporter takowego sprzętu używa nawet nie jako drugiego body ale trzeciego, jeśli wogóle.