Wszystko to racja, ale w przypadku obiektywu to nie są elementy, które można kupić na wolnym rynku w Tajwanie, ani nawet w Japonii. Odlanie i oszlifowanie soczewek - szczególnie wykonanych z bardziej szlachetnych minerałów, szczególnie soczewek typu asferycznego - kosztuje. Powłoki też raczej tanie nie są - trzeba je wyprodukować i w odpowiedni sposób napylić na szkło. Mosiężne czy aluminiowe tubusy są pewnie niedrogie w produkcji jeśli chodzi o materiały, tyle że w hi-endowych szkłach (takich jak Distagon 55) tolerancje nie są pewnie ustawione na dziesiąte ale na setne czy nawet tysięczne części milimetra, tak żeby zapakowane w metal soczewki dawały równie dobry obraz w zakresie temperatur gwarantowanym przez producenta obiektywu. I tak dalej. Coś wyjdzie nie tak, to cały produkt jest wyrzucany albo przerabiany o ile jest to możliwe. I teraz taki typowy Seba może powiedzieć, że co go interesuje odrzut przy tego typu produkcji, ale wytwórca musi sobie te straty wkalkulować w cały koszt, a to się przekłada na końcową cenę - to jest oczywiste. Pytanie jest takie: czy potrzebujemy jakości, jaką daje na obrazku gotowy produkt? (bo mamy takie widzimisie, bo klient wymaga, bo lubimy łechtać swoje ego, cokolwiek). Jeśli tak to kolejne pytanie: czy nas na to stać? Jeśli tak, to pełen luz. Jeśli nie, to chcąc mieć daną ogniskową trzeba poszukać czegoś tańszego i najpewniej mniej dokładnego (o ile jest to możliwe).