kamerun przeszkadza, bo zmienia ekspozycje sceny o kilka dzialek przeslony, robiac to tak szybko, chaotycznie i niespodziewanie - ze nie zdaze dopasowac ustawien aparatu do tego, co on zmieni w warunkach oswietleniowych.
w tym wlasnie sęk, ze to kamerzysta zmienia mi warunki oswietleniowe swiatlem lampy halogenowej, a nie ja jemu - dopalaniem lampa blyskowa.
Ślubów nie robię, ale w takich warunkach sprawdza mi się tryb M na kościół i tryb A na halogen (bo światło w kościele jest raczej stałe, halogenowe zależy od kwadratu odległości kameruna od obiektu na który świeci). I możesz szybko przełączać między jednym a drugim. Ostatnio tak sobie na narodowym pykałem. I zdjęcia wyszły poprawne.

Nie wiem czy ten gościu to Kai. Żółci wyglądają bardzo podobnie. A ruchy każdy lepszy fotograf też będzie miał takie. Trzeba tańczyć.