Nie obraź się - na pewno jesteś lepszym fachowcem niż ja - ale "są przeciętne" bo Ty tak mówisz?
Odpowiedz mi zatem: pod jakim względem te zdjęcia (choćby to z krzyżem i płonącym kościołem) są "przeciętne"?
Pod względem ostrości, nasycenia, czysto akademickiej poprawności? Zapewne. Jak wejdziesz na 500px czy inne podobne strony znajdziesz setki zdjęć bardziej poprawnych, wysmakowanych, "zaprojektowanych", eleganckich, bezbłędnie naświetlonych, z perfekcyjną głębią ostrości i kompozycją. I co z tego?
Ładne parę lat byłem dziennikarzem (nie, nie fotoreporterem - dziennikarzem od pisania ;-). Może dlatego na zdjęcia prasowe patrzę nieco inaczej, niż większość tu obecnych: mniej przez pryzmat mojego foto-hobby, bardziej z punktu widzenia dziennikarskiego: opowiadanej historii, ilustracji, emocji etc.
Tak, patrzę z punktu widzenia dziennikarza - ale i czytelnika gazety. Wiem, ile zmienia takie zdjęcie. Piszę reportaż - a do reportażu fotograf robi zdjęcie. I czasami jest tak, że to zdjęcie (jedno z pięćdziesięciu które zrobił, wybrane przez niego albo przez fotoedytora) tak doskonale współgra z tekstem, z opowiedzianą historią, z opisywanym wydarzeniem, że staje się integralną częścią reportażu (a czasami - integralną częścią tego, w jaki sposób w "zbiorowej świadomości" postrzegane jest dane wydarzenie). Samo zdjęcie - bez tekstu, bez świadomości o co chodzi, bez historii w tle - można by pewni uznać za "przeciętne", a czasami - z czysto profesjonalnego, fotograficznego punktu widzenia - wręcz nieudane. Ale w połączeniu z historią - okazuje się być ikoną. Pamiętasz słynne zdjęcie z 1989 z Pekinu, z człowiekiem który zatrzymał kolumnę czołgów? Z czysto profesjonalnego punktu widzenia było przeciętne. A jednak dziś kiedy mówi się o wydarzeniach na placu Tienanmen, to chyba każdy człowiek na świecie ma przed oczami właśnie ten obrazek.
Jako kompletny amator w dziedzinie fotografii, ale mający jakie takie pojęcie o narracji i dziennikarstwie, zawsze będę się upierał że fotografia prasowa to "zupełnie inna historia".