Przed kilku laty wywróciłem się na Czarnej Górze. W plecaczku najlepszy aparat jaki dotychczas w życiu miałem (Praktica BX20) z założonym fajnym zoomem. Jak podniosłem się ze śniegu i zobaczyłem efekty....
Od tego czasu na co ambitniejsze eskapady a także na bardziej niepeny transport (np. bagaż podręczny w samolocie) wkładam body w odpowiednie wymiarowo hermetyczne pojemniki plastikowe. Wyścielone cienką pianką z karimatek spełniają swe zadania bez zarzutu. Wybór tego typu pojemników w niektórych sklepach jest duży, co do wymiarów i kształtu. Dostep też zajmuje niewiele czasu. Jedynym minusem jest konieczność odpinania obiektywu. Polecam.
Także małe aparaciki, np. typy G1X warto trzymać w terenie trudniejszym w torbie w takim pojemniku. Zapobiega to uszkodzeniu systemu wysuwania obiektywu, wobec braku osłony guzika włączania aparatu. Można przypadkowo włączyć.
Plecak jest fajny na rower, ale zawsze można wyglebić. Szczególnie przy obecnej modzie - wśród co prymitywniejszej części narodu - puszczania psów luzem.
Pozdrawiam Krzysztof