Przepracowałem w tej branży ładnych kilka lat i nigdy nie spotkałem się z jakimś udostępnianiem wizerunku itp.
Fakt, zdjęcia robiłem aparatami analogowymi, wtedy o cyfrowych lustrzankach można było pomarzyć.
W skrócie wyglądało to tak:
Właściciel lub przedstawiciel firmy jeździł po kraju, podpisywał umowy z dyrektorami placówek i umawiał się na konkretne terminy.
Dyrektor powiadamiał nauczycieli, ci dzieci że będzie w tym dniu fotograf i tyle. Od sprzedanych zdjęć placówka otrzymywała prowizję lub inne gadżety i wszyscy byli szczęśliwi.
Jak jest teraz nie wiem, ale w dzisiejszych czasach już mnie nic nie jest w stanie zdziwić.
Pozdrawiam.