Nie powiedzial bym.Zamieszczone przez alton
O tym trzeba sie jednak przekonac spedzajac tu nieco czasu na drogach i obserwujac jak sie odbywa zwykle ruch. Przecietny Amerykanin ma czesto problem z utrzymaniem wlasciwego pasa ruchu na prostej, nie mowiac o lukach (komedia jak sie jedzie za takim i przez pare kilometrow jedzie po linii miedzy dwoma pasami na prostej). Dla nich drogi jak w Polsce gdzie samochody mijaja sie w zasadzie na lusterka przy predkosciach 120kmh to rzecz niewyobrazalna (tu na "waskim" pasie miesci sie poltora hummera, w polsce trzy czwarte). Manewr wyprzedzania praktycznie nie istnieje, a taki po polskich koleinach to sam bym chcial zobaczyc :P
Zreszta wystarczy popatrzec na sam system przepisow i drog jak maksymalnie zostal uproszczony. Idea pierwszenstwa przejazdu do nich kompletnie nie dociera. Maja swoje stopy, swiatla, bezkolizyjne i tylko to potrafia. Rado to cos z kosmosu (choc sie trafia). Wiekszosc drog w NY jest jednokierunkowa. Poza miastem szerokie na drugi samochod zapasu. Wszelkie znaki to pisane lopatologicznie polecenia (zapamietanie kilku symboli przerasta mozliwosci).
Jedyny problem jacy maja Polacy tutaj na drogach to nerwice i wzmozona lacina spowodowane chaosem i korkami lub szukanie powrotu jak przejada odpowiedni zjazd z autostrady...
Stereotypy stereotypami, ale sytacje jakie non stop widac na drogach dowodza wyraznie, ze Amerykanie to jedna z najgorzej wyksztalconych drogowo nacji, o czym sami zreszta mowia.