Państwo wystarczająco wspiera nowopowstające firmy. Ci planujący samozatrudnienie otrzymują obniżony ZUS przez dwa lata i mają możliwość otrzymania dotacji. Powiecie, że bez szału ale ktoś prowadzący już działalność jakiś czas nie ma nic poza koniecznością płacenia ZUSu w pełnym wymiarze i VATu wraz z dochodowym od każdego zlecenia. Nie ma też żadnego urlopu chyba, że z wykonanych zleceń uzbiera górkę z której zapłaci stałe opłaty w czasie urlopu. Jeśli ci "nowi" dostali by coś więcej to "starzy" się oburzą - i słusznie.
Wydaje mi się, że jeśli ktoś planuje wystartować w foto ślubnym to pstryka już jakiś czas, jara się tym i jakiś sprzęt lepszy lub gorszy już ma. Co więcej zanim "nowy" założy działalność i powie OK wchodzę w to wcześniej pójdzie jako drugi na kilka ślubów za darmo. Zbuduje początkowe portfolio, zobaczy plusy i minusy i wtedy podejmuje ostateczną decyzję.
Młodsi zwykle mają łatwiej bo mieszkają z rodzicami i ich koszt życia jest niski, starsi (ci z założonymi rodzinami) zwykle startują już z jakiegoś etatu - koszt założenia i prowadzenia dodatkowej działalności w tym przypadku jest niższy. Wszystko się balansuje czyli jest jednakowo trudno.
Prawdziwym problemem jest odpowiednia wycena swojej pracy. Wielu na początku startuje z bardzo niskich stawek byle cokolwiek robić, budować portfolio i łapać klientów. Nikt nie myśli wtedy, że samemu sobie szkodzi bo wpada w pełne widełki cenowe z których cieżko jest się wyrwać bo zadowolona Para Młoda będzie polecać znajomych usługi właśnie za tą stawkę.