Osobiście mam takie zdanie, że nasz rodzimy rynek zdecydowanie odbiega od tego z zachodu a tym bardziej tego z USA, i tutaj nawet nie ma się co porównywać i patrzeć na ich stawki i się spuszczać. Tak narzekasz na "dorobkowiczów" co pstrykają na czarno, ale powiedz mi jak tacy ludzie mają zacząć w naszym kochanym kraju (już pomijam tych amatorów co kupili pierwszą lustrzankę i od razu zaczęli od ślubów), co np. uczyli się w kierunku foto-video i wiążą z tym swoją przyszłość. Sprzęt drogi i bez pomocy ze strony rodziny albo kredytu ciężko ruszyć z miejsca, z UP możesz starać się o dotację, ale nie zawsze ją dostaniesz. Ale powiedzmy, że masz sprzęt i ruszasz z firmą, to bez wypracowanej marki nie zarobisz zbyt dużo przez pierwszy rok a może nawet dużej, a mając rodzinę trzeba z czegoś wyżyć, a do tego dochodzą opłaty związane z firmą czyli ZUS i inne pierdołki, a jak wiadomo w naszym kochanym kraju sam ZUS potrafi nieźle pojechać po kieszeni. Więc nie dziwię, się osobom które chcą zacząć przygodę z fotografią ślubną (ale mające już jakieś pojęcie w tej materii), że z początku jadą na czarnucha, tym bardziej, że jest jakaś tam kwota którą możesz dorobić bez zgłaszania do US, bo bez tego byłoby im ciężko wbić się w rynek. Gdyby państwo, nowo powstałe firmy chciało bardziej wspierać i objąć jakąś ochroną takie właśnie małe "firemki" to całkiem inaczej by się to toczyło.