Nie odbierajcie tego osobiście, ale... czy wydając 7 -11 K PLN na body nie obawiacie się, że akumulator "no name" może się rozlać, przegrzać czy inaczej uszkodzić drogi sprzęt? Jeden dostaje się w komplecie, dokupić ewentualnie trzeba drugi (zapas, albo do gripa). Czy różnica stu kilkudziesięciu PLN warta jest ryzykowania sprzętem o duuużo większej wartości?