
Zamieszczone przez
Merde
Pobawię się jeszcze w adwokata diabła, na przykładzie (wyimaginowanym, ale jak najbardziej realnym):
Szkło po upadku, zarysowała się lub pękła przednia soczewka oraz przesunięciu względem siebie uległy pozostałe soczewki.
Klient diagnozuje: do wymiany przednia soczewka, reszta jest ok.
Serwis wycenia "zdalnie" wymianę na kwotę X zł, klient się decyduje.
wariant a) serwis wymienia zgodnie z życzeniem soczewkę nie sprawdzając układu jako całości
wariant b) serwis wymienia soczewkę, stwierdza jednak, że całość nie działa jak trzeba i konieczna jest np. wymiana prowadnic, justacja itp
W przypadki wariantu a) klient jest niezadowolony, bo dostaje mydło. Kto jest winien? Oczywiście serwis, bo przecież obiektyw powinien wrócić sprawny
W przypadku wariantu b) klient również nie jest zadowolony, bo zamiast uzgodnionej ceny X zł musiał zapłacić Y zł (oczywiście Y > X) lub zrezygnować z usługi.
Dla świętego spokoju więc serwis wycenia wyłącznie po diagnozie własnej, nie po "diagnozie" wykonanej przez domorosłego speca od optyki.