W pełni rozumiem ograniczoną moc nabywczą tych "niektórych". Znałem to nawet z autopsji. Tyle, że: ciułasz, odkładasz, wyprzedajesz jakieś niepotrzebne Ci już gadżety, zapożyczasz się po rodzinie i za zgromadzone 5000zł (czyli i tak kupę kasy) kupujesz używańca. Jestem to w stanie zrozumieć tylko w jednym przypadku: używaniec od osoby znanej, zaufanej, o naprawdę minimalnym przebiegu i choćby na resztkach gwarancji fabrycznej. Innych opcji osobiście nie brałbym pod uwagę.