No właśnie. Nie chce, nie używa. Odtwarzaczy cała masa.
Myślę, że uprzedzenia biorą się stąd, że w iTunes, podobnie jak w OSX i IOS nie ma priotytetowego znaczenia drzewa katalogowego, a do niego ludzie są bardzo przyzwyczajeni. Wydaje się, że wgląd w katalogi i pliki daje większą kontrolę. Sądzę, że nie podoba się, że system robi coś po swojemu. Nie wzięło się to zresztą znikąd. DOS uczył sterylności w drzewie a Windows zaczęły robić swoje "porządki" nie pytając użytkownika o zdanie. To w DOS-ie zaistniała kategoria programów - File managerów. W innych systemach takie programy są znacznie mniej popularne i w zasadzie niepotrzebne. Podejrzewam, że gdyby przy ewolucji z DOS-a do Windows rezygnacja z operowania drzewem katalogów była bez szkody dla danych, nie byłoby uprzedzeń. A tymczasem w pierwszych Windows nie raz ludzie szukali po dysku swoich plików. Ciekawym jest, że wieloletni użytkownicy Makówek w zasadzie nie mają takich obaw jak wychowani na Windows. Stąd opór przed powierzeniem danych systemowi który je, w pewnym sensie, ukryje. Takie przyzwyczajenia, w konfrontacji z inną ideą przeradzają się czasem w bardzo agresywne formy, co mogliśmy "podziwiać" w wątku. Są jednakże tylko uprzedzeniami, co skutkuje również małą popularnością samsungowego klona iTunes - Kiesa o którym nikt w wątku nie wspomniał. Zdaje się, że nie honor androidowcowi przyznać, że flagowy producent smartfonów z tym systemem stosuje podobne rozwiązanie. Niezależnie od wszystkiego, tego typu programy jednak znakomicie ułatwiają "zarządzanie" telefonem.
E tam. Po co w ogóle zajmować się czymś takim jak kopiowanie plików. Nie w sensie potrzeby posiadania plików na urządzeniu przenośnym rzecz jasna, tylko w znaczeniu technicznym. W dobie bezprzewodowej łączności i/lub idei chmury wystarczy zadecydować co ma być na komputerze a co na smartfonie i jest. Sprawy techniczne zrobią się same. W obu systemach istnieją podobne rozwiązania. Różnią się jakością i dopracowaniem, ale generalnie działają na tej samej zasadzie. Foldery, pliki, zaznaczanie, kopiowanie, układanie w katalogach zanika w sposób naturalny. Sam system trzyma wszystko tam gdzie trzeba i robi to dobrze. Rolę folderów przejmuje idea biblioteki. W przypadku muzyki to rozwiązanie o niebo bardziej funkcjonalne. Przeszukiwanie po folderach ma tylko jeden poziom narzucony przez przyjęte nazewnictwo. Nie można tego już zmienić bez przebudowywania drzewa. W przypadku zasobów liczących tysiące utworów praktycznie niewykonalne. A tymczasem każdy plik ma tzw metadane i jeśli jest prawidłowo opisany, program zarządzający w odtwarzaczu samoczynnie sortuje wg życzenia po albumach, wykonawcach, latach wydania, gatunkach czy czymkolwiek co charakteryzuje utwór.