to znaczy czego?
gdzie lezy Twoim zdaniem granica miedzy zwykla negatywna opinia, do ktorej raczej powinno sie miec prawo, a negatywna agitacja tudziez tzw. hatem?
pytam powaznie, bo to jest rzecz subiektywna. niestety rowniez z bledem z drugiej strony, bo zaleznie od oceniajacego stopien negatywnosci ten margines pomiedzy
zwykla krytyka a hatem moze byc duzy ale i maly (cokolwiek negatywnego = hater), wtedy dyskusje sa sprowadzane do tego, ze nie nalezy osmielac sie krytykowac...
zasadniczo: patrz wyzej.
niemniej, staram sie za kazdym razem zaznaczac, ze chodzi o wlasna, subiektywna ocene sytuacji. w miare mozliwosci bez narzucania jej, bo od tego sa juz szalejace
w komercyjnych mediach marketoidy. jesli to "w miare mozliwosci" komus wydaje sie niedostateczne (moze, nie przecze) to posypuje glowe popiolem i obiecuje poprawe.
to co, sprzatamy watek?