Internet w skojarzeniu z debilną polityką producentów czy też lokalnych przedstawicielstw tworzy wybuchową mieszankę. Każdy z łatwością znajduje najniższą na świecie cenę i dąży do jej uzyskania bo inaczej to można znienawidzić świeżo zakupiony sprzęt. Wszystko co kupiłem ze sprzętu foto Canona jest jakieś szaro-czarne: niby ma gwarancje europejską (polski sklep niemiecka gwarancja ), do tego jakiś niby rachunek (nie paragon fiskalny) czasami w Euro. Cholera wie skąd się ten sprzęt wziął w Polsce, może się nie sprzedał gdzieś w świecie bo felerny. Jakaś roczna gwarancja producenta chociaż prawo wymaga dwuletniej. Drugi rok gwarancji załatwiony jakoś pokrętnie - u każdego sprzedawcy inaczej jeśli w ogóle ktoś go oferuje. Jak to wyegzekwować w praktyce nie chcę nawet myśleć. Sprzedawcy kombinują bo "normalna" cena wychodzi 30% wyższa.
Jest to IMO efekt polityki przedstawiciela w Polsce, który nas chyba z kimś pomylił jeśli chodzi o zasobność porfeli i uważa za durniów, którzy nie wywęszą po ile ten sprzęt sprzedaje się na świecie. Wymyśla się jakieś promocje, które się nagle zaczynają i nagle kończą i przy tym wymagają dziwacznych zabiegów (cashback). Jest jakaś fikcja, którą może zakończyć tylko drastyczna zmiana polityki cenowej polskiego przedstawiciela. Wylewam swoje żale bo przez ten cyrk marketingowy nie potrafiłem się dotąd zdecydować na zakup C17-55.