No i dyskusja zeszła na ciekawszy tor niż pitolenie (pardon) o koszmarach.
Widziałem podobne historie i były to albo serie zdjęć albo szersze ujęcia. Na jednym anonimowym portrecie trudno opowiedzieć jakąś historię. Co innego jak to jest usmarkana Spears (ooops she did it again) lub nawalony Nicholson, wtedy wszyscy łapią kontekst.