Jeszcze co do legalności, takie coś znalazłem:
W związku z zamknięciem serwerów aktywacyjnych dla produktów Adobe z serii CS2, firma udostępniła wyżej wymienione oprogramowanie razem z kluczami licencyjnymi, które pozwalały zainstalować pakiet na swoim komputerze. W teorii mogli to zrobić tylko ci użytkownicy, którzy kupili licencje na oprogramowanie CS2 – ale to wyjaśnił dopiero opublikowany z opóźnieniem komunikat producenta. W praktyce oprogramowanie pobierali więc nie tylko posiadacze oryginalnych licencji, dlatego serwery firmy Adobe nie dawały nawet rady obsłużyć olbrzymiej rzeszy zainteresowanych internautów.
Później burza ucichła. Zgodnie z komunikatem Adobe (i... zgodnie ze zdrowym rozsądkiem) brak licencji sprawia, że korzystanie z pakietu CS2 to nic innego niż piractwo komputerowe. Wszyscy, którzy liczyli na śmiały i szczodry gest ze strony producenta oprogramowania, przeżyli rozczarowanie.
Może trochę przedwcześnie?
Interpretacja całej tej sytuacji, przeprowadzona w świetle polskiego prawa. Jej autorem jest Dariusz Krupa, adwokat z kancelarii D.Bober & D. Krupa Kancelaria Prawna s.c. z Wrocławia i równocześnie twórca blogu F-LEX o prawach autorskich dotyczących zdjęć.
Twierdzi on, że...
Skoro jednak producent udostępnił na swojej stronie zarówno produkt, jak i klucz licencyjny, to należy domniemywać, że z produktu może korzystać każdy. Swego czasu pisałem na blogu o konsekwencjach związanych z używaniem nielegalnego oprogramowania. Trudno jednak w tym przypadku mówić o jakimkolwiek naruszeniu prawa przez osobę korzystającą z uprzejmości Adobe. Zgodnie z art. 278 § 2 kk karalne jest uzyskanie cudzego programu komputerowego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej bez zgody osoby uprawnionej. W tym przypadku program jest ściągnięty ze strony producenta, który udostępnił również klucz licencyjny (osobę uprawnioną). Zatem zgodnie z polskim prawem nie mamy do czynienia z czynem zabronionym.
Dalej Krupa porusza wykorzystanie programu w celach komercyjnych:
Skoro nie ma żadnych zastrzeżeń ze strony producenta, to moim zdaniem brak jest podstaw do uznania, że nie wolno, gdyż ani to sprzeczne z charakterem utworu, ani przeznaczeniem utworu, jak również przyjętymi zwyczajami. Zwłaszcza, że jeżeli producent chce zastrzec, że program nie jest do użytku komercyjnego, to dobitnie to artykułuje (vide Microsoft Office Home Edition).