Nieśmiało zauważę, że nie da się porównywać cyfry z analogiem. W analogu informacji w cieniach dużo. Dużo więcej niż w światłach. W cyfrze jest na odwrót. W cieniach jest paskudnie mało. "Wyciągając cienie" wyciągamy szum. Nie jestem szumofobem ale naprawdę uważam, że jednak trzeba robić zdjęcia dobrze a nie myśleć
zanim się pstryknie, że "to się wyciągnie w LR/PS".
PS. Jak kolega nie dostrzega sarkazmu w wypowiedzi ale pisze o "bzdurach" to może przewietrzyć się po Sylwestrze trzeba?

Jak dla mnie bzdurą i to ogromną jest "
..i/lub korekta jasności w obróbce.... To już się nie da zrobić zdjęcia normalnie? Slajdami się dało a cyfrą to już nie? Zakładanie, że się poprawi w obróbce spartolone zdjęcie jest naprawdę warte "go and snap yourself". Im mocniej tym lepiej. Da się zrobić w miarę normalne zdjęcie na plaży w samo południe. Zwłaszcza, że nie chodzi o zdjęcia ahrtystyczne lub super ahrtystyczne (super ahrtystyczne są tylko zdjęcia ślubne

) a o zdjęcia rodzinne bawiących się na plaży dzieciaków.
EDIT: Dopiszę dla pełnej jasności. Wyciąganie z cienia w analogu to tak. Kompresja świateł w cyfrze też tak. No odwrót - Nie (przez duże N). W bardzo ograniczonym zakresie się oczywiście da ale... patrz wyżej. Naprawdę da się żyć bez LR czy PS.