Myślę, że nie ma celu przekonywać się wzajemnie kto lepiej zna się na ekonomii, na czym polega prawo popytu i podaży. Czy chcemy, czy nie ono decyduje o cenie. Mnie natomiast zdenerwowała „kalkulacja” którą przedstawił jeden z „chętnych” do zakupu obiektywu. Cena nówki minus VAT minus ubytek wartości – no i wyszło 50% za kilkumiesięczną L-kę. Jeśli gość jest VAT-owcem to dlaczego nie idzie do sklepu, czyżby liczył że mam problem z głową.