W czasach równouprawnienia niekonieczniechociaż, jeśli dokonamy podziału na kobieta i modelka to tak.
W czasach równouprawnienia niekonieczniechociaż, jeśli dokonamy podziału na kobieta i modelka to tak.
Jestę fotografę
miszcz martwi się o podpis
E tam, pieprzenie w bambus - gdyby to była prawda (i tylko prawda), to ludziska nie kupowałyby lepszego i droższego sprzetu.
A kupują ile wlezie!
Często dzieciom nie dają na cukierki, nie ogrzewają domu, jak należy, żeby tylko uskładać na L-kę, potem nastepną L-kę, nowe dodatki, etc.
Gdyby takie kupowanie było przemyślane to nie było by L'ek na allegro i innych portalach - ludzie rozumieją z czasem że wcale lepszy aparat nie robi sam zdjęć i bez nauki i kursu nic im to nie da.
Tak mi się skojarzyło z pewnym eksperymentem:
Jest taki słynny eksperyment. Do dużej klatki wpuszcza się małpy. Na środku klatki znajdują się schody w górę a na szczycie schodów kładziemy banany!
Żeby sprawę skomplikować, w podłogę klatki są wbudowane metalowe pręty w niewielkich odległościach od siebie. Pręty są podłączone do obwodu z prądem co umożliwia wymierzanie małpom kary w postaci drobnych acz dolegliwie odczuwanych szoków elektrycznych. Kiedy eksperymentatorowi jest to do czegoś potrzebne - naciska guzik, a wtedy podłoga pierdyka małpy prądem. Tyle o założeniach.
Eksperyment - pierwsza faza.
W pierwszej fazie, eksperymentator pilnuje, żeby małpy nie właziły na schody celem pozyskania bananów. Kiedy tylko jakaś małpa wlezie, naciska guzik - i reszta małp doświadcza elektroszoku. Małpa zwierzę bystre, więc szybko się orientuje, kiedy obrywa. Efekt jest taki, że kiedy któraś się wybiera po banany, reszta rzuca się na nią i ją zaczyna okładać, żeby zapobiec wejściu zainteresowanej wyżej na schody - bo reszta małp dość szybko zauważa, że to właśnie ze wspinaczką jednej z nich skojarzony jest nieprzyjemny dla reszty bodziec (co ciekawe - wspinająca się małpa nie wie, co jest grane, bo ją nic od schodów nie kopie, ale uczy się trzymać od nich z daleka w obawie o to, co ją spotka od reszty grupy).
Koniec końców ustanawia się pewna norma - mianowicie, że po schodach po banany nie wolno się wspinać. Jeżeli którakolwiek małpa próbuje, dostaje łomot od pozostałych - bo tylko w ten sposób są w stanie zapobiec czekającym je nieuchronnie nieprzyjemnościom.
Kończąc pierwszą fazę eksperymentu, można eksperymentatora wysłać na urlop - norma dotycząca niewchodzenia na schody utrzymuje się sama, a próba jej złamania przez którąkolwiek małpę natychmiast spotyka się ze skutecznym działaniem prewencyjnym reszty grupy.
Eksperyment - faza druga
W drugiej fazie zaczyna robić się ciekawie, bo zaczynamy podmieniać "stare" małpy na nowe, po jednej. Nowa małpa oczywiście szybko odkrywa schody, ale kiedy próbuje się wspinać, dostaje łomot. Po kilku razach przestaje próbować.
Podmieniamy kolejną małpę. Oczywiście dostaje łomot - od starych małp (które "wiedzą" dlaczego ją leją i czemu to zapobiega) oraz - i tu zaskoczenie - od nowej małpy - która kompletnie nie czai, o co kaman, bo nigdy nie doznała żadnego elektroszoku, ale się nauczyła od innych, że jak ktoś się wspina po banany, to go lać trzeba od razu - którą to czynność, skwapliwie i z dużym zaangażowaniem małpuje.
Koniec końców dochodzimy do miejsca, w którym wszystkie stare małpy z pierwszej fazy eksperymentu zostają jedna po drugiej wymienione na nowe.
Oczywiście norma się utrzymuje - jak ktokolwiek wchodzi na schody, dostaje wpierdziel od reszty stada - choć oczywiście żaden z agresorów zupełnie nie kuma głębszego sensu swojego działania - nikogo z grupy prąd nigdy nie kopnął, bo mamy już same nowe małpy, a eksperymentator jest dalej na urlopie, bo i tak nie miałby okazji kogokolwiek od dość dawna kopnąć prądem.
Eksperyment ten, prowadzony za czasów, kiedy antropologowie i psychologowie mieli jeszcze prawo do prawdziwych eksperymentów (bo nie wpierniczali się w to zieloni, obrońcy żaby błotnej, piewcy politycznej poprawności i amerykańskie sądy) pokazuje, w jaki sposób raz stworzona norma społeczna (dotycząca np. jakiegoś wzorca zachowania) po utrwaleniu się przenosi się dalej na kolejne pokolenia - mimo, iż pierwotna przyczyna stworzenia tej normy już dawno przestała występować a zasadność istnienia normy straciła na aktualności - ba, źródło pochodzenia normy jest dla większości (jeśli nie wszystkich) kompletnie nieznane i niezrozumiałe. Przykładów takich zasad jest całkiem sporo w każdej kulturze, można je także odnaleźć w różnych obrzędach religijnych.
"Wiem, że sądzicie, iż rozumiecie to, co myślicie, że powiedziałem, ale nie jestem pewien, czy zdajecie sobie sprawę, że to, co do was dotarło, nie jest tym, co myślę."
A. Greenspan
Po pierwsze: grzeczniej proszę. Skoro wiesz lepiej to po co innym w ogóle głowę zawracasz swoimi pytaniami.
Po drugie: ludzie kupują lepszy sprzęt, bo w pewnym momencie stają twarzą twarz z ograniczeniami już posiadanego. No chyba, że ktoś kupuje dla samego lansu i chęci posiadania... Ale w sumie dlaczego bogatym zabraniać?
Mała spiżarnia: duża puszka, mniejsza puszka, pudełko sardynek, 5 słoików i naleśnik na deser
"Od długich ogniskowych na cropie zbiera mi się na wymioty, mam tego dosyć, zdjęcia wychodzą nudnawe i jakieś takie nijakie"
Kolego, naucz się robić dobre zdjęcia, to nie będą wychodzić nudnawe i nijakie, z całym szacunkiem ale nudnawe i nijakie są tylko dlatego że takie robisz, a nie dlatego że masz taki sprzęt jaki masz.
Ostatnio edytowane przez kurczeblade ; 09-12-2012 o 20:06
Przepraszam, nie miałem złych intencji. Chciałem tylko podkreślić, że wszyscy tak mówią niejako z rozpędu, ale lepszy sprzęt jest zdecydowanie lepszym inkubatorem. Fakt, jak to zgrabnie i dyplomatycznie opisał Chandler, 'ciężka praca nie zastąpi talentu'.
--- Kolejny post ---
Nie będę zaprzeczał, że coś w tym jest o czym piszesz. Ale, praca nad zdjęciami sprawia mi dużo przyjemności i satysfakcji i nie chcę z tego zrezygnować, nie zależnie od wszystkiego.
Jesli byłbys łaskaw, to proszę rzucić okiem:
http://photo.net/photodb/folder?folder_id=324362
Pozdrawiam,
Jan
Pokłóciły się wróbelki o okruszek chleba...
Film małoobrazkowy został stworzony dlatego, żeby produkować mniejsze aparaty. Matryce cropowe zostały stworzone, żeby były tańsze w produkcji... Za każdym razem mamy kompromis między jakością obrazu, a praktycznością / ceną. Wojen ideologicznych nie ma co robić. Każdy kupuje co mu odpowiada, na co go stać. A druga osoba nie powinna się z tego powodu czuć gorsza lub lepsza. Bo cudze zakupy w niczym nie umniejszają jej twórczości.
Janf - dobre zdjęcia - tobie FF jak najbardziej. Marnować się nie będzie.
Spoko - załatwione.
W ujęciu amatorskim wątpię, żeby ktoś kto nie ma talentu chciałby ciężko pracować na efekty. Talent, hobby i dobre efekty to niejako samonapędzające się sprawy.
I O TO CHODZI KOLEGO! Podejrzewam, że działasz amatorsko. Skoro sprawia Ci to przyjemność to domniemywam, że mniejszą, czy większą dozę "iskry Bożej" ku temu posiadasz. Bez tego efekty byłyby do luftu, zniechęciłbyś się i o jakiejkolwiek przyjemności trzeba by było zapomnieć.
Przestań pierniczyć o nijakich zdjęciach. Mnie się podoba, a jestem upierdliwy. Może obróbka trochę nie po mojemu, ale o gustach się nie dyskutuje. Po tym co wcześniej pisałeś spodziewałem się jakiejś sieczki, a tu taka niespodzianka
. Po pierwsze: FF nie potrzebujesz (sądząc po efektach z 50D), ale jak napisał kolega wcześniej: jak kupisz FF to nie będzie się u Ciebie marnowało
.
Ostatnio edytowane przez jac+ ; 09-12-2012 o 22:16
Mała spiżarnia: duża puszka, mniejsza puszka, pudełko sardynek, 5 słoików i naleśnik na deser