A mnie to nie przeszkadza wcale. A niech się tytułują nawet" master of photography" czy jak tam chcą. W poważaniu to mam. Mam takiego kolegę jednego, który podczas rozmowy o walkach kogutów na przykład czy o tym jak mnie boli głowa na kacu nagle ni stąd ni zowąd wtrąca zdanie, że on nie chce by nazywać go "profesjonalnym fotografem". Zdjęcia robi takie sobie, ale dużo. I umieszcza, umieszcza, linkuje, publikuje.
JA zdjęcia robię albo jak chcę albo jak muszę. Jak robię bo chce, to mam, wydrukuję, kolegom pokażę jak wiem, że ich to interesuje. Nie zamieszczam nigdzie i w czeluści otworu mam, czy dobre i ochy i achy czy nie. Ale się nie dowiem, bo przecież nie umieszczam i nie publikuję i tak mi dobrze. A jak zdjęcia muszę zrobić, to zrobię, obrobię, wyślę, oni opublikują a ja czekam na przelew. I tak też ma być.
I nie chcę, ani nie marzę by być fotografem jakimkolwiek. Dla mnie aparat to takie samo narzędzie jak telefon, komputer, grabie czy pilnik.
Jak używam pilnika to też nie marzę by tytułować mnie ślusarzem.