hmm... a ja z premedytacja nie kupowalem czujnika oddechu. jak poczytalem o tym i o samej smierci lozeczkowej to stwierdzilem ze to bez sensu. bo co zrobisz jak ci dziecko przestanie oddychac na spacerze? czujnika w wozek nie wlozysz bo nie zda egzaminu.
a tak naprawde smierc lozeczkowo to naprawde zadkosc choc wiem o co chodzi rodzicom(sam nim jestem) - to ta bezsilnosc i brak symptomow sygnalow wczesniej(chociaz jak sie poczyta i zaglebi w temat to sie okazuje ze sa grupy ryzyka)

a co do niani... tu tez zaoszczedzilem...;-)
mam tel na abonament w ktorym mam za darmo rozmowy do zony, klade tel na szafeczce a drugi na glosnomowiacym ze soba.
rzadko opuszczam malego wiec nie bylo sensu kupowac niani, dlatego takie rozwiazanie u mnie sie sprawdza.(do tego zasieg bez ograniczen!
przez 7 miesiecy zycia mojego syna skorzystalem z tej metody 3-4 razy.
pozdrawiam