To miał być gramofon, na normalne płyty winylowe, tyle że zamiast szorującego rowek kolca, miał być promień lasera, padający pod odpowiednim kątem, odbijający się od zboczy rowka i sczytywany przez fotokomórki śledzące odbicia lewej i prawej strony. O ile sobie przypominam, ten gramofon nie miał ramienia szurającego "za płytą", tylko ramkę z głowicą jeżdżącą w poprzek płyty.