Witam,
Po możliwie wnikliwej lekturze niniejszego wątku (oraz kilku innych) nadal stoję przed dylematem - w jaki sposób przejść z 40D na pełną klatkę... Zastanawiam się nad: 1) 5D mkIII lub 2) 6D. Ten pierwszy wydaje mi się być aparatem niemalże doskonałym jak na potrzeby i oczekiwania zaawansowanego fotoamatora (a nawet je znacznie przewyższać), natomiast w 6D obawiam się słabego AF (poza centralnym), niedogodności braku joysticka (40D ma i jest to wygodne) oraz solidności samego korpusu. Gdyby nie prozaiczne powody finansowe, które jednak 4K PLN różnicy w cenie tych body nie pozwalają zbagatelizować, bez wątpienia brałbym 5D mk III. A tak - zastanawiam się, czy przewaga 5 nad 6 będzie (w moim niekomercyjnym przypadku) warta tak słonej dopłaty. Fotografuję głównie widoczki (góry, architektura itp), trochę portrety,, bywają i pokazy lotnicze, czasem koncerty, mój szybki pies . Generalnie najczęściej używam centralnego punktu AF, ale nie chciałbym być do tego ograniczonym sprzętowo... . W górach zaletą będzie mniejsza waga 6D. Ale kolejny minus (chyba) - karty pamięci. Do 40D mam kilka CF 8GB, a przy 6D potrzebna będzie przesiadka na... wolniejsze i słabsze (?) SD. WIFI i GPS to gadżety, ale jak dają - pewnie można czasem skorzystać, choć dodatkowych punktów za funkcjonalność szóstce przez nie raczej nie dopiszę . Minusem w mojej obecnej puszce jest dość częsty problem z ustawianiem ostrości, gdy jest ciemnawo, ale 40D (i kilka kolejnych też) mistrzostwa w tej dziedzinie nie osiągają. Tu chyba nawet 6D ma przewagę nad 5, choć i ta ostatnia jest już (czytając wątki) całkiem niezła.
Tak więc reasumując ten pewnie niezbyt odkrywczy wstęp - czy ktoś z Szanownych Forumowiczów miał okazję w naprawdę różnych sytuacjach sprawdzić, jaki jest ten AF w 6D? No i czy "warto" dopłacać, czy "po co przepłacać"?
Jeśli uznacie, że odpowiedzi na mojego posta to jakieś dublowanie informacji, piszcie chociażby na priv. Będę wdzięczny za każdą opinię ułatwiającą racjonalny wybór 5D mkIII / 6D.
Dziękuję i pozdrawiam,
Adam